A było "tak blisko…", czyli dobry pomysł i dosyć kiepskie wykonanie. Książka autorstwa Webber opowiada o historii miłosnej z życiem studenckim i tajemnicami w tle. Główna bohaterka, Jacqueline studiuje, ma chłopaka, oddaną przyjaciółkę i pasję, czyli grę na kontrabasie. Oprócz tego jest raczej zwyczajna, a nawet naiwna i można stwierdzić, że całkowicie zależna od otoczenia. Gdy jej chłopak decyduje się na zerwanie, Jacqueline traci grunt pod nogami, przestaje uczęszczać na zajęcia z ekonomii i jest gotowa zawalić rok nauki. Dodatkowo kiedy próbuje zapomnieć, zostaje prawie zgwałcona przez chłopaka z bractwa, popularnego Buck'a. W tym momencie poznajemy również tajemniczego Lucasa, który staje się jej wybawicielem, a następnie wywraca jej świat do góry nogami. Nagle chłopak wydaje się otaczać ją z każdej strony. Plusem książki jest na pewno pokazanie zmian w zachowaniu głównej bohaterki, która z naiwnej dziewczynki staje się doświadczoną i silną kobietą oraz całkowite skupienie się na głównym temacie. Wątki poboczne bezpośrednio nie istnieją, a jedynie są wspomniane. Chociaż nie znajdziemy w powieści zbędnych wątków, próżno również szukać wyraźnie zarysowanych postaci. Nawet główna bohaterka przedstawiona jest jako postać dosyć bezbarwna, nie mówiąc o takich osobach jak jej najlepsza przyjaciółka, Erin i były chłopak - Kennedy. Są raczej banalni, przez co można sobie postawić pytanie, jak to się stało, że stali się popularni wśród społeczności studenckiej. Najlepiej przedstawiony jest Lucas, jednak i on nie jest postacią niezapomnianą. Dodatkowo nie jest to książka dla osób, które czekają na niespodziewane zwroty akcji lub wielkie napięcie. Wszystko jest raczej przewidywalne, jednak w wielu miejscach ta zwyczajność sprawiła, że autorka nie przekroczyła granicy w ilości dramatyzmu. Mimo, jak może się wydawać po zapoznaniu z zarysem fabuły, zawiłej historii przepełnionej bólem i trudnymi wyborami pary głównych bohaterów, książka nie zapada w pamięć, ani nie powoduje głębszych przemyśleń. To czytadło na 1-2 wieczory, którego czytanie jest przyjemne, jednak historia nie jest niczym nowym, a bohaterowie są w moim odczuciu za bardzo bezbarwni. Może oczekiwałam czegoś niespotykanego, jednak nie zostałam w żadnym stopniu oczarowana tą historią. Daję 6/10, bo chociaż nie jest to dzieło wybitne, czytając spędziłam bardzo miło czas i ucieszyło mnie, że główna bohaterka nie jest kolejną ofiarą, która już na początku postanawia się poddać.